Od kiedy dowiedziałem się, że zostało mi kilkanaście dni życia postanowiłem je wykorzystać. Ciocia Róża zapytała mnie kto mi się podoba, ale początkowo nie chciałem odpowiedzieć. Jednak po pewnym czasie wydusiła to ze mnie. Jak już Wam mówiłem podoba mi się Peggy Blue. Ciocia naciskała, więc na mnie abym poszedł i jej to powiedział, ale ja nie miałem odwagi. Zapomniałem Wam powiedzieć, że z ciocią Różą bawimy się w grę, która polega na tym, że jeden dzień to jakby dziesięć lat. A z racji tego, że zostało mi dwanaście dni, podczas własnej śmierci będę miał sto trzydzieści lat a nie dziesięć. Wracając do tematu, to podczas rozmowy z wolontariuszką miałem prawie piętnaście lat. Była zapaśniczka nalegała abym poszedł, więc to zrobiłem. Wszedłem do jej pokoju i niepewnie wyznałem, że chcę bronić jej przed duchami. Oznaczało to prawie to samo co wyznanie miłości. Wtedy mnie zamurowało. W drzwiach stał Pop Corn, który miał już "zaklepane" miejsce strażnika. Zmęczony i zawiedziony poszedłem na świetlicę, gdzie byli moi przyjaciele. Była tam też Sandrine, która również chorowała na białaczkę. W szpitalu nazywamy ją Chinką, ponieważ nosi perukę z czarnych błyszczących, sztywnych włosów z grzywką przez co wygląda jak Chinka. Zapytała mnie czy nie chcę jej pocałować a ja odpowiedziałem jej przecząco. Ona zaczęła mnie obrażać, więc odpowiedziałem jej, żę mam już piętnaście lat i nie raz się całowałem. Sandrine powiedziała, że marzyła o pocałunku z piętnastolatkiem, po czym wysunęła wargi do przodu a ja domyśliłem się, że chcę się ze mną całować. Nie chciałem wyjść na tchórza, więc pocałowałem się z nią, a ona podczas pocałunku wepchnęła mi swoją gumę do buzi. W tym samym czasie naszli mnie rodzice a ja wystraszony wszystkiemu zaprzeczałem. Kiedy znalazłem się w łóżku zasnąłem na chwilę a gdy się obudziłem rodzice dali mi prezent w postaci odtwarzacza płyt, z którym dołączona była płyta Dziadka do orzechów. Gdy rodzice odjechali przyszła do mnie ciocia, której opowiedziałem wszystko co mnie dziś spotkało. Po wysłuchaniu moich opowieści dała mi radę. A niniejszym, abym poszedł do Peggy i powiedział jej co czuję. Miałem wtedy osiemnaście lat. Wszedłem do jej pokoju i razem zaczęliśmy słuchać Walca śnieżynek. Zwróciła mi odtwarzacz i stwierdziła, że jest piękny. To było jej pierwsze słowo, które usłyszałem. Swoim cichym głosem wydusiła, że chciała by abym to ja jej chronił a potem zażądała, żebym ją pocałował. Tak więc zrobiłem. I tak skończył się mój dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz